Aktualności/nubo
Ostatnie miesiące spędziłaś z książeczkami i zabawkami, poszerzając zasób słów swojego malucha o nazwy kolejnych zwierząt gospodarskich, a tu nagle wysyp brzydkich wyrazów. Jak reagować, gdy dziecko mówi brzydkie słowa?
Najlepiej nie zwracać uwagi
Początkowo dziecko powtarza po prostu gdzieś usłyszane słowo. Nie wie, co ono znaczy, nie rozumie, że jest „brzydkie”. W pewnym wieku dzieci bawią się słowami, szukają rymów i wsłuchują się w różne brzmienia. Ale czasem okazuje się, że powtarzanie jakiegoś wyrazu wzbudza zabawne reakcje rodziców i dziecko odkrywa, że to słowo ma MOC.
Cokolwiek rodzice robią, na pewno zwrócą na dziecko uwagę. Tak zachęcony maluch wypróbuje siłę oddziaływania tego słowa na innych: ekspedientkę w sklepie, babcię i mamy innych dzieci. Jeśli jego eksperymenty wywołują reakcję, to ona właśnie wzmacnia chęć sprawdzania: co się stanie, jeśli… Dlatego najlepszą metodą jest ignorowanie popisów dziecka, aby fascynacja brzydkimi wyrazami szybko minęła.
„Śmierdzące” słowa
Kilkulatki niesłychanie bawi wszystko, co związane z wydalaniem. Śmieszą je słowa: kupa, pupa, tyłek, zadek, siku i całe to „toaletowe” słownictwo. Stąd niewybredne propozycje „chcesz powąchać mój tyłek?”, czy troskliwe „czujesz się jak kupa?”, które kończą się atakiem chichotu. Dzieje się tak dlatego, że poczucie humoru u dziecka dopiero się rozwija, dziecko nie ma też takich oporów jak dorośli w używaniu określeń związanych z wydalaniem – przecież jeszcze nie tak dawno głośny okrzyk „kupa!” wywoływał radość u rodziców, a mama co chwilę pytała, czy dziecko chce siku.
Nie jest to więc w żadnym stopniu temat tabu, wręcz przeciwnie, zajmuje on sporo miejsca w życiu małego człowieka. Dziecko z uwagą obserwuje własne ciało, cieszy się, że jest w ubikacji samodzielne, dlatego też chętnie o tym mówi i sobie z tego żartuje.
W takim okresie warto z dzieckiem dużo rozmawiać na temat tego, jak funkcjonuje ludzki organizm, pokazywać encyklopedie, odpowiadać na najbardziej dociekliwe pytania. Spokojna rozmowa (z użyciem słownictwa dostosowanego do możliwości dziecka, ale nie infantylnego), prezentacja faktów, brak emocji (takich jak zawstydzenie, złość, rozbawienie) sprawią, że „nocnikowe” tematy szybko stracą swój urok. W trakcie takich rozmów można też dziecku przekazać, że ludzie nie lubią rozmawiać o tym co robią w łazience, przy stole czy zabawie.
Przekleństwa
W końcu zdarza się też, że dziecko używa przekleństwa, aby wyrazić emocje. Błyskawicznie uczy się, jakich słów używają ludzie, kiedy się zdenerwują – wcale nie musi ich słyszeć od rodziców (choć i im się na pewno zdarza), wystarczy, że posłucha na ulicy lub pobędzie trochę za starszymi dziećmi.
Słowa te mają niesłychany ładunek emocjonalny i dziecko dobrze to rozumie. Rodzic może to zignorować, jeśli jednak dziecko powtarza je z rozmysłem, potrzebna jest rozmowa na temat tego, że takie słowa nie są chętnie słyszane w waszym domu. Jeśli problem się utrzymuje, można spróbować:
- Oswoić przekleństwa – dzieci je słyszą, czują się nimi zafascynowane, można więc umówić się: „ja zatkam uszy, a ty przez 3 minuty możesz używać takich paskudnych słów jak tylko chcesz, ale potem koniec z nimi”.
- Wymyślić własne „emocjonalne” słowa, których będziecie używać zamiast klasycznych przekleństw. Bohaterowie książki „Wielkie zasługi” Joanny Chmielewskiej w przypływie gwałtownych emocji używali słowa „treotralwe”, które podobno znaczyło „trzydzieści trzy”.
- Odwrócić sytuację i pobawić się z dzieckiem w nauczyciela: niech dziecko tłumaczy, na przykład misiowi, jak powinien się zachować, gdy potknie się o klocki. Taka zabawa pozwoli ocenić, czy dziecko rozumie dlaczego nie pochwalacie przekleństw, bo może jednak nie jest tego świadome.
- Wymyślić inną zabawę. Czasem dziecko próbuje sprowokować rodzica, bo się nudzi i potrzebuje jego uwagi. W takiej sytuacji można zacząć wymyślać inne słowa na taką samą literę (raczej nie rymujące się – chodzi przecież o to, żeby odwrócić uwagę dziecka od przekleństw i skupić ją na czymś innym) albo zaproponować jakąś zabawę.
Źródło: https://www.babyboom.pl/