Aktualności/nubo

FAKTY I MITY O ADAPTACJI W ŻŁOBKU I PRZEDSZKOLU

MAMA, TATA, BABCIA, NIANIA, ŻŁOBEK CZY PRZEDSZKOLE?

Wiem, że zapytacie, więc od razu odpowiem  Dla mnie wybór jest prosty: jeżeli mama musi (lub chce) wrócić do aktywności zawodowej, niech powierzy opiekę nad dzieckiem innej osobie lub placówce. To dla dziecka lepsze, niż widok matki przyklejonej do komputera, niedostępnej, wiecznie przemęczonej i zestresowanej łączeniem zbyt wielu ról i obowiązków.

Przeżyłam to przez rok pracując zdalnie, kiedy Romek miał 6-18 miesięcy. Pracowałam na cały etat, a tego fizycznie nie da się zrobić w czasie drzemki dziecka, ani siedząc po nocach. W dodatku nie potrafiłam odmawiać, brałam na siebie jeszcze więcej obowiązków i starałam się o awans, chcąc udowodnić, że młoda mama to nadal doskonały pracownik. Wiem jak to fatalnie wpływa na relację, zdrowie, samoocenę – na wszystko. Nie róbcie tego – ani sobie, ani dziecku!

Znajdźcie wystarczająco dobre rozwiązanie: żłobek, przedszkole, nianię lub opiekę babci. „Wystarczająco dobre”, bo moim zdaniem nie istnieje opieka idealna dla wszystkich. Jako rodzice mamy swoje priorytety i wiemy czego absolutnie nie chcemy odpuścić, a na co możemy przymknąć oko – trzymajcie się tego. W miarę możliwości idźcie na kompromis. Wybierzcie wystarczająco dobrą opiekę dla dziecka, bez wyrzutów sumienia (łagodna i skuteczna adaptacja bardzo pomaga w tym, aby ich nie mieć, więc do rzeczy! 

Poniżej główne fakty i mity na temat adaptacji. Lista jest bardzo w duchu rodzicielstwa bliskości, ale nie umiem inaczej  To podejście oparte na wynikach aktualnych badań naukowych i WIEDZY, a nie PRZEKONANIACH na temat wychowania i rozwoju dziecka.

1. DZIECKO CHODZI DO ŻŁOBKA/PRZEDSZKOLA, BO MUSI

MIT! Podczas adaptacji nie chodzi o to, żeby dziecko zrozumiało, że „nie ma wyjścia” i musi przebywać w danym miejscu. Chodzi o to, aby poczuło się w żłobku i przedszkolu na tyle bezpiecznie, aby CHCIAŁO tam przebywać. W tym celu musi poznać otoczenie i rutynę dnia, lecz przede wszystkim nawiązać relację z nauczycielkami. Kontakty z dziećmi nie są tak istotne, zresztą na początku sprawiają one więcej trudności niż frajdy.

Opieka, zabawy i ciekawe aktywności proponowane dzieciom podczas adaptacji – wszystkie pozytywne doświadczenia – mają doprowadzić do tego, aby dziecko codziennie opuszczało żłobek lub przedszkole z pewnym niedosytem i poczuciem, że chce tam wrócić.

2. DZIECKO IDĄCE DO ŻŁOBKA/PRZEDSZKOLA NIE POWINNO BYĆ KARMIONE PIERSIĄ I NOSIĆ PIELUCHY

MIT! Panuje przekonanie, że dzieci, które NIE są karmione piersią mniej tęsknią i łatwiej się adaptują. W niektórych żłobkach zalecenia odstawienia od piersi znajduje się nawet w przekazywanych rodzicom wytycznych dotyczących adaptacji!

Zarówno wspólne spanie, jak i karmienie piersią często wręcz POMAGA dziecku odreagować stres związany z adaptacją, więc jeśli do tej pory nie planowaliście zmieniać tych zwyczajów z innych powodów, nie ma sensu robić tego z powodu adaptacji.

W naszym żłobku nie było o tym mowy podczas spotkania z dyrektorką i panią psycholog, jednak nauczycielki z grupy córki kilka razy zapytały mnie czy Irka jest nadal karmiona i czy to nie pora, żeby ją odstawić. Jednak nic sobie z tego nie robiłam 

Nasze dzieci poszły po tym jak poszły do żłobka jeszcze przez rok były karmione piersią, a trochę krócej spały z nami i korzystały z pieluch.

Jeśli chodzi o odpieluchowanie (to zalecenie dotyczy przedszkoli), to niektóre przedszkola bez problemu przyjmują dzieci korzystające z pieluch. Według obecnej wiedzy odpieluchowanie to nie kwestia ambicji (lub zaniedbań) rodziców, ani „talentu” dziecka (lub jego braku). Dziś już wiadomo, że kontrolowanie pęcherza i wydalania to nie kwestia treningu i wyuczenia, lecz kwestia biologiczna, wynik uwarunkowanego genetycznie procesu rozwojowego, który bardzo trudno przyspieszyć.

3. PRESJA NA SUKCES UTRUDNIA ADAPTACJĘ

FAKT: „Nie płakałaś? Byłaś dziś dzielna? Podobało ci się?” – unikajmy takiej presji. Wygórowane oczekiwania, przyspieszanie adaptacji, wypychanie dziecka do przodu może doprowadzić do odwrotnego skutku. Tempo adaptacji powinno być „szyte na miarę” danego dziecka. Doświadczone nauczycielki w żłobkach Romka i Irki (a potem w przedszkolu Romka) doskonale wywiązały się z tego zadania.

4. ZŁE ZNOSZENIE ROZSTAŃ = ZŁE ZNOSZENIE ADAPTACJI

FAKT: Żłobek lub przedszkole to przede wszystkim rozstanie i radzenie sobie w rozmaitych sytuacjach społecznych bez obecności najbliższych osób. Możemy nie zdawać sobie sprawy, że na przebieg adaptacji sumują się wszystkie poprzednie rozstania: gdy dziecko zostaje z tatą, dziadkami, innymi członkami rodziny lub nianią lub chodzi na zorganizowane zajęcia.

Polecam Wam książkę „Akcja adaptacja” Agnieszki Stein, która (wbrew tytułowi) dotyczy nie tylko samej adaptacji, lecz całego okresu edukacji przedszkolnej, efektywnej komunikacji z kadrą placówki i rozwiązywania przeróżnych problemów, które mogą pojawić się po drodze.

Agnieszka Stein podkreśla, że rozstanie „to niestety również sytuacje, kiedy dzieci słyszą od rodziców: idź sobie; zostawię cię tutaj; odejdź ode mnie; jak się nie pospieszysz, to pójdę sama; idź do swojego pokoju i nie wracaj, aż się uspokoisz. Wszystkie te doświadczenia składają się u dziecka (i rodzica) na obraz tego czym jest rozstanie z rodzicem. Czy jest to pozytywne i miłe doświadczenie, czy raczej coś przykrego? Czy jego funkcją jest kontakt z nowymi ludźmi i przeżycie czegoś ciekawego, czy może rozstanie jest formą kary?”

Pamiętajcie o tym! 

5. „MAMA ZAWSZE WRACA” – TO POMAGA!

FAKT: To zdanie bardzo zapadło mi w pamięć dzięki koleżance z pracy, która jest cudowną, spełnioną mamą czworga dzieci.

Nieważne gdzie i na jak długo zostaje dziecko – mama zawsze wraca. To prosty komunikat, ale dzięki tej mamie wiem, że trzeba go powtarzać dziecku piąty, dziesiąty i setny raz.

Nieświadoma pomoc ze strony rodziny lub kadry może wyrządzić więcej szkody niż pożytku. Na przykład straszenie słowami „Nie płacz, bo mama po Ciebie nie przyjdzie” albo warunek „Mama przyjdzie tylko wtedy, gdy przestaniesz płakać” – to czyste bestialstwo!

6. DZIECKO „COFA SIĘ W ROZWOJU” LUB „MANIPULUJE I RZĄDZI OTOCZENIEM”

MIT! Zdarza się tak, że dziecko, które zaczyna chodzić do żłobka lub przedszkola, chce być noszone na rękach (po schodach i nie tylko), ubierane lub karmione, pomimo że wszystkie te czynności wykonywało już samodzielnie.

To nie oznacza, że dziecko „manipuluje” lub „cofa się w rozwoju” (jak czasem sugerują osoby postronne, a nawet nauczycielki). Dziecko w ten sposób chce upewnić się, że nadal jest dla rodziców ważne lub potrzebuje więcej bliskości, dotyku, czułej opieki i nie potrafi wyrazić tego w inny sposób.

Nasze dzieci sa bardzo samodzielne i „samoobsługowe”, ale są dni kiedy pomagam ubierać się nawet sześcioletniemu Romkowi i widzę jak błyskawicznie moja troska i bliskość poprawiają mu nastrój. Zdecydowanie warto robić takie „wyjątki od zasad”!

7. WRAŻLIWE DZIECKO = TRUDNIEJSZA ADAPTACJA

FAKT: Nie jest to reguła, ale u dzieci wrażliwych (wymagających, reaktywnych, „z krótkim lontem”, inaczej tzw. high need babies), adaptacja może być trudniejsza, a odmowa pozostania w placówce – bardziej kategoryczna.

W przypadku maluchów warto poczytać o tzw. lęku separacyjnym i uważnie obserwować dziecko (bo nie u wszystkich dzieci lęk występuje w tym samym czasie) i nie planować adaptacji w żłobku w tym okresie.

8. NIE WYCHODŹ BEZ POŻEGNANIA

FAKT: Nawet, gdy dziecko pozornie nie zwraca na Ciebie uwagi, wie że tam jesteś – czekasz w kącie Sali lub na ławce w szatni. Gdy nagle bez pożegnania wyjdziesz (z przedszkola lub nawet do dyrektora lub pielęgniarki), dziecko może niczego nie zauważyć, ale… może tez wpaść w panikę, stracić poczucie bezpieczeństwa, co zniweczy wszystkie Wasze dotychczasowe osiągnięcia podczas adaptacji.

9. NIE PRZEDŁUŻAJ POŻEGNAŃ. NIE ODBIERAJ WCZEŚNIEJ.

MITY! Możecie spotkać się również z poglądami, że podczas adaptacji nie ma sensu odbierać dziecka wcześniej, bo potem nie będzie chciało przestawić się na dłuższe godziny pobytu w placówce. Albo że dziecko, które od razu zostaje na dłużej szybciej się przyzwyczai. Jednak jeśli czujecie taką potrzebę, macie prawo odbierać dziecko wcześniej (żłobek i przedszkole to usługa i to Wy decydujecie w jakich godzinach chcecie z niej korzystać). Inne dzieci doskonale rozumieją, że nie jesteście ich rodzicami i jeśli płaczą, to dlatego, że za nimi tęsknią lub mają inne trudności, a nie dlatego, że Wy odebraliście swoje dziecko wcześniej.

Z kolei podczas porannego pożegnania nauczycielki mogą coś delikatnie podpowiedzieć, pomóc, zaproponować dziecku zabawę, przytulić, pocieszyć… ALE na pewno nie jest dobrze, gdy wyrywają płaczące dziecko z ramion równie roztrzęsionego rodzica. Taka „pomoc” narusza poczucie bezpieczeństwa zarówno dziecka, jak i rodzica. Pożegnania bywają trudne, ale to Wy macie prawo decydować jak długo będą trwały i jak przebiegały. Dzieciom bardzo pomagają stałe rytuały: machanie przez okno, odkładanie smoczka do szafki itp. Co jeszcze pomaga? Rutyna oraz znane przedmioty dające poczucie bezpieczeństwa – o tym poniżej.

10. RUTYNA POMAGA W ADAPTACJI

FAKT: Rodzice często obawiają się przedszkolnej czy też żłobkowej rutyny, tymczasem stały plan każdego dnia – to przewidywalność, która daje dziecku poczucie bezpieczeństwa. To dlatego w wielu przedszkolach dodatkowe zajęcia (taniec, teatr, język angielski itp.) zaczynają się np. miesiąc później, aby pomóc „rekrutom” w zaadaptowaniu się do przedszkolnej rutyny.

11. SMOCZEK, PRZYTULANKA LUB KOCYK CZĘSTO POMAGAJĄ W ADAPTACJI

FAKT: Znane przedmioty przyniesione z domu zwiększają poczucie bezpieczeństwa dziecka. Jednak tu również są pewne ograniczenia: w prywatnym żłobku, do którego chodził Romek nie było problemu z przynoszeniem ww. rzeczy, a także własnych bidonów, kubków, pieluch wielorazowych oraz wege posiłków.

Natomiast w publicznym żłobku córki kilkoro rodziców podczas zebrania organizacyjnego zapytało o możliwość przynoszenia z domu mleka  w butelce (odciągniętego lub mm), lecz okazało się to niemożliwe ze względu na wytyczne sanepidu.

Tu przechodzimy do kwestii, na ile warunki w żłobku/przedszkolu powinny być zbliżone do warunków domowych? Czy dziecko naprawdę tego potrzebuje?

12. DZIECKO POTRZEBUJE PODOBNYCH WARUNKÓW JAK W DOMU

MIT! Chodzi tu przede wszystkim o zasypianie, karmienie i związane z tym obawy rodziców. O ile smoczek, przytulanka czy kocyk zwiększają poczucie bezpieczeństwa dziecka, o tyle plan dnia oraz rytuały związane z zasypianiem i karmieniem nie muszą być takie jak w domu. To byłoby niewykonalne w grupie 20-25 dzieci i 3-4 nauczycielek.

Dzieci doskonale zdają sobie sprawę, że to nie dom i szybko łapią nową rutynę. Co więcej: daje im ona poczucie bezpieczeństwa, ponieważ wiedzą, czego się podziewać w nowym, coraz mniej „obcym” miejscu.

Gdy Irka szła do żłobka, na zebraniu organizacyjnym pewien bardzo przejęty tata całkiem serio zaproponował, że przyniesie z domu pewną płytę, a panie będą ją puszczać przed drzemką WSZYSTKIM  dzieciom, ponieważ JEGO córka zasypia w domu tylko przy tej konkretnej muzyce.

Ja też nie będę kozaczyć. Mam wrażenie, że gdy Irka szła do żłobka, świrowałam jeszcze bardziej, ze względu na fakt, że córka jest bardzo wymagającym high need baby. Na etapie adaptacji Irki cieszyłam się, że w jej sali ściany mają podobny błękitny kolor, jak w naszym kuchnio-salonie (!) i liczyłam na to, że dzięki temu córka będzie się czuła bardziej jak w domu 

Swoją drogą na tego typu zebraniach bardzo łatwo rozpoznać czy rodzice posyłają do żłobka swoje pierwsze dziecko, czy już kolejne 

Gdy posyłaliśmy naszego pierworodnego do żłobka mieliśmy ogromne (dziś wiem, że absurdalne!) obawy czy syn będzie w stanie przesunąć swoją drzemkę o godzinę  Jakim cudem opiekunki położą go spać, skoro w domu zawsze zasypia podczas karmienia (ze mną) albo w chuście lub wózku (z tatą lub babcią)? Byliśmy przejęci do tego stopnia, że na kilka tygodni przed rozpoczęciem żłobka wypróbowaliśmy inne sposoby usypiania (spokojne leżenie bez „tuti”, głaskanie, trzymanie za rączkę itd.), ale żaden z nich nie przeszedł.

Jednak w żłobku syn od pierwszego dnia zasypiał bez problemu. W nowym miejscu jest tyle wrażeń i nowych bodźców, że w porze drzemki dzieci są naprawdę wyczerpane. A jeśli dzieci są śpiące, nauczycielki na pewno sobie poradzą! 

13. TO TY WIESZ NAJLEPIEJ JAK POMÓC DZIECKU

FAKT: Wiem, że to trudne, wiem, że rodzicom czasem brakuje asertywności, pewności siebie, doświadczenia. Jednak to taki obszar, kiedy warto zaufać intuicji i uwierzyć, że to Wy najlepiej odczytujecie emocje dziecka. To Wy wiecie najlepiej jak pomóc dziecku. Uwierzcie w swoją intuicję i rodzicielskie kompetencje, bo to Wy i tylko Wy będziecie znali i rozumieli dziecko najlepiej.

Proście nauczycielki o informacje o przeżyciach i potrzebach dziecka. Dajcie im wyraźnie do zrozumienia, że w razie problemów nie zależy Wam na „świętym spokoju” i informacji zwrotnej, że wszystko było super.

To Wy decydujecie, jak długo trwa pożegnanie z maluchem i czy odbieracie dziecko wcześniej, niż zalecają to nauczycielki.  Unikajcie sytuacji, gdy nauczycielka krytykuje Wasze zachowanie w obecności dziecka. Dla malucha jest to „dowód”, że „ciocia” jest przeciwko dziecku i jego rodzicom, co może znacznie utrudnić adaptację.

Jeśli przeszkadza Wam, gdy nauczycielka tak postępuje, jeśli czujecie się lekceważeni lub poniżani, jeśli zupełnie się nie dogadujecie, warto uświadomić sobie, że kadra, która nie ma szacunku do rodziców, nie będzie go miała również w stosunku do dzieci. Wtedy jedynym wyjściem jest poszukanie innej placówki.

14. EMOCJE RODZICA SĄ RÓWNIE WAŻNE JAK EMOCJE DZIECKA

FAKT: Adaptację Romka przeżyłam zupełnie bezboleśnie, ale trwająca miesiąc adaptacja Irki totalnie mnie wyczerpała. Pomimo, że córka jest drugim dzieckiem, a więc już raz to przeżyłam i teoretycznie byłam gotowa na rozstanie. Dla mnie to był miesiąc wycięty z życia i emocjonalna huśtawka.

Całe to odprowadzanie, odbieranie, niecierpliwe oczekiwanie w kawiarni obok żłobka, rozmyślania czy Irka zasnęła, czy tęskniła, czy już czeka, a potem duma, euforia, rosnące zaufanie i sympatia do nauczycielek – pomimo, że wszystko to były pozytywne doświadczenia, totalnie mnie wyczerpały.

Dlatego tak istotne, aby rodzice zadbali również o siebie. Ich poczucie bezpieczeństwa, pozytywne nastawienie do adaptacji i otwartość na przeróżne standardowe i niestandardowe problemy jest równie ważna, jak emocje dziecka.

15. WARTO ZAPLANOWAĆ URLOP NA CZAS ADAPTACJI

FAKT: Warto odżałować te 10 dni (plus minus) z puli urlopu i przeznaczyć je na adaptację. Jeśli cały proces trwa dłużej, warto zaangażować dziadków lub nianię do wcześniejszego odbierania dziecka z placówki.

Żłobek lub przedszkole często oznacza powrót rodzica (zazwyczaj mamy) do aktywności zawodowej po urlopie macierzyńskim lub wychowawczym. Jednak w miarę możliwości warto zaplanować te zmiany tak, aby pomiędzy pierwszym dniem dziecka w placówce a pierwszym dniem rodzica w nowej pracy zachować odstęp co najmniej 2 tygodni.

16. PO OKRESIE ADAPTACJI NIE MA JUŻ PROBLEMÓW

MIT! Nie mieliśmy żadnych problemów ze żłobkiem, aż do lipca – to były najtrudniejsze dwa tygodnie żłobka do tego stopnia, że w drugim tygodniu zdecydowaliśmy się zatrzymać Irkę w domu. Okazało się, że jedna z nauczycielek Irki poszła na zastępstwo do innej grupy, druga na urlop, trzecia na rehabilitację, a opiekę nad grupą  na dwa tygodnie przejęły dwie nowe panie. Wprawdzie jedna z tych pań pracowała z dziećmi od kilku tygodni, ale najwyraźniej Irka nie zdążyła jeszcze złapać z nią kontaktu.

Poza tym każdy przedszkolak miewa gorsze dni, które czasem zmieniają się w gorsze tygodnie, więc warto uzbroić się w cierpliwość 

17. KAŻDE DZIECKO SIĘ PRZYZWYCZAI

MIT! Faktycznie zdarzają się dzieci, które „nie nadają się” do żłobka lub przedszkola. Tęsknią tak bardzo, że nie są w stanie uczestniczyć w życiu przedszkola, nie jedzą, nie bawią się, tylko cały dzień czekają pod drzwiami lub przy oknie.

Żłobek i przedszkole mogą wpłynąć pozytywnie na rozwój dziecka, ALE dziecko, które źle się tam czuje, nie wykorzysta tej okazji. Gdy nie ma poczucia bezpieczeństwa, jest zbyt zestresowane oczekiwaniem na rodziców, aby się uczyć i rozwijać. Dlatego łagodna i skuteczna adaptacja to klucz do sukcesu.

Jednak z moich rozmów z dyrektorami placówek wynika, że są to naprawdę pojedyncze przypadki (na kilkanaście lat ich pracy) i kadra przedszkola na pewno Was o tym poinformuje.

Według nauczycieli oraz psychologów specjalizujących się w rozwoju dzieci, rzadko zdarza się tak, że dziecko nie jest ani trochę gotowe na rozstanie z rodzicami. Natomiast może nie być gotowe w pewnych obszarach lub na konkretny przebieg rozstania, a nad tym można popracować.

Często nie jest to kwestia nieodpowiedniej placówki, lecz nieodpowiedniego momentu w rozwoju dziecka (np. nasilonego lęku separacyjnego). Pomaga przeczekanie, zmiana placówki lub tzw. readaptacja, czyli powtórzenie całego procesu adaptacji w tej samej placówce.

18. DZIECKO, KTÓRE WCZEŚNIEJ CHODZIŁO DO ŻŁOBKA LUB PRZEDSZKOLA ŁATWIEJ ZNIESIE ADAPTACJĘ

FAKT: pod warunkiem, że dziecko dobrze znosiło rozstania w poprzednim miejscu, a kolejna placówka również jest przyjazna. Gdy dziecko już raz z sukcesem przyzwyczaiło się do rozstań, adaptacja w kolejnym żłobku lub przedszkolu trwa o wiele krócej.

19. ZAJĘCIA ADAPTACYJNE POMAGAJĄ W ADAPTACJI

MIT lub FAKT – wszystko zależy od tego kiedy te zajęcia się odbywają: tuż przed rozpoczęciem roku szkolnego czy dużo wcześniej? Prowadzone w wielu prywatnych placówkach cykliczne, śródroczne zajęcia adaptacyjne pełnią raczej funkcję PR-ową niż funkcję rzeczywistej adaptacji. W wrześniu wszystko trzeba powtarzać od nowa.

20. W ŻŁOBKU/PRZEDSZKOLU DZIECKO ROZWIJA SIĘ LEPIEJ NIŻ W DOMU

MIT… lub FAKT  Rodzice często mają obawy, że ich towarzystwo to za mało dla harmonijnego rozwoju dziecka, ALE tak naprawdę dziecko w tym wieku nie potrzebuje edukacyjnych fajerwerków 

Natomiast jest to FAKT w sytuacji, gdy nie mamy czasu dla dziecka. Wiem, to brzmi okrutnie, ale przecież dokładnie tak jest, kiedy pracujemy zdalnie, musimy pogodzić obowiązki zawodowe z opieką nad dzieckiem i nie jesteśmy w stanie ogarnąć wszystkich zleceń ani w czasie drzemek dziecka, ani wieczorami. Doba ma tylko 24 godziny i trzeba się z tym pogodzić. W takiej sytuacji lepiej, aby dziecko przebywało przynajmniej kilka godzin w żłobku niż obserwowało rodzica, który jest wiecznie spięty, przyklejony do komputera i powarkujący. To z pewnością nikomu nie posłuży, natomiast może negatywnie wpłynąć na naszą relację.

Gdy rodzice muszą pracować w domu, nie wszystko można zrobić w czasie drzemki. I piszę to wszystko jako mama, której dzieci chodziły/chodzą do żłobka, ponieważ musiałam wrócić do aktywności zawodowej.

Wracajcie do pracy bez wyrzutów sumienia. Nie dorabiajmy teorii, że dziecko POTRZEBUJE żłobka, kontaktu z rówieśnikami i będzie tam lepiej się rozwijało niż pod opieką mamy. Towarzystwo mamy (lub taty) jest wystarczające – pod warunkiem, że mama nie pracuje, ma czas i chęci, aby wspierać rozwój dziecka. I nie chodzi tu wcale o jakieś hiper kreatywne zabawy. Wystarczy „zwykłe” domowe życie, kiedy dziecko bawi się akcesoriami kuchennymi, raz na jakiś czas dorwie kilo mąki lub rozsypie przyprawy, a od czasu do czasu ma kontakt dziećmi na placu zabaw lub w kawiarni dla mam.

Najważniejsza jednak zawsze będzie dostępność emocjonalna, indywidualne podejście i uważność rodzica.

W moim wywiadzie z Pawłem Zawitkowskim możecie przeczytać, że priorytetem w rozwoju niemowlęcia NIE jest ruch. Podobnie w żłobku czy przedszkolu: rozwój dziecka to nie tylko samodzielne jedzenie, ubieranie, korzystanie z nocnika czy zabawa z dziećmi czy inne umiejętności. To istotne osiągnięcia, ale dziecko i tak opanuje je prędzej czy później. O wiele ważniejszy jest zdrowy rozwój emocjonalny, który o wiele trudniej „nadrobić”. Opiera się on na zdrowej więzi z rodzicami i stopniowym poznawaniu, rozumieniu i regulacji własnych emocji.

To już wszystkie fakty i mity na temat adaptacji. Na koniec opowiem Wam krótko jak przebiegała adaptacja naszych dzieci, zwłaszcza Irenki. Nie wszystkie dzieci będą potrzebowały tyle samo czasu i poszczególnych etapów, ale moim zdaniem jest to pewien wzorzec, który można skrócić lub wydłużyć w dostosowaniu do indywidualnych potrzeb dziecka.

ADAPTACJA DLA WYMAGAJĄCYCH – NASZE DOŚWIADCZENIA

Romek poszedł do żłobka w wieku 1,5 roku, Irenka trochę później. U Romka adaptacja przebiegła totalnie bezproblemowo (w ogóle nie zwracał na mnie uwagi, kiedy byłam w sali i kiedy na próbę się żegnałam), ale on od początku był mega przebojowy i pewny siebie.

Z Irenką było trudniej, ale tutaj wiele zawdzięczam „ciociom” ze żłobka. Przez pierwszy tydzień wszystkie dzieci były z rodzicami lub babciami przez 2-4 godziny. Potem stopniowo bez rodziców i coraz dłużej. To żłobek publiczny, a „ciocie” to większości doświadczone kobiety, niezbyt „nowoczesne”, ale dużym doświadczeniem i rozsądnym, a zarazem ciepłym podejściem.

Uważnie obserwowały dzieci i każdego malucha traktowały indywidualnie. Nie traktowały procesu adaptacji „od linijki”, lecz stopniowo informowały rodziców, które dziecko może zostać już na drzemkę w żłobku, a które jeszcze nie. W sumie adaptacja trwałą u nas miesiąc i zakończyła się pełnym sukcesem.

NA CO SIĘ PRZYGOTOWAĆ?

Na pewno na to, że „korzyści” z uczęszczania dziecka do żłobka lub przedszkola będą odroczone w czasie.  Wasza rodzina nie od razu na tym skorzysta, potrzebujecie czasu na adaptację i złapanie nowego rytmu. Warto przygotować się psychicznie na to, że na początku będzie nawet trudniej, niż kiedy dziecko było w domu. Dziecko oczywiście może chorować. Może też potrzebować więcej bliskości i uwagi niż zazwyczaj, ociągać się przed wyjściem z domu, a w pozostałych sytuacjach również być trudniejsze we współpracy. To wszystko normalne etapy, które po prostu trzeba przeczekać.

Oczywiście może też okazać się, że niepotrzebnie „przygotowaliście się na najgorsze”, ale warto być świadomym, że takie problemy są całkowicie normalne i nie należy ich interpretować jako porażki. Warto pamiętać, że wszystkie te trudności są przejściowe i miną szybciej, jeśli adaptacja będzie przebiegała łagodnie i zgodnie z tempem dziecka.

Źródło: https://ronja.pl/